Obserwatorzy

środa, 30 lipca 2014

"dobre rady"nie zawsze mile widziane

Miało być o wiklinowych dodatkach,ale będzie innym razem-przepraszam:)


Jestem wkurzona!
Jak to ludzie lubią wtrącać się do wychowania naszych dzieci ,komentują ,pouczają jakby sami wszystkie rozumy pozjadali,wrrrrrrrrrrrrrrrr.
Bartuś jest spod znaku Barana i jak typowy baranek potrafi być  nieźle uparty.
Słowem momentami testuje moją cierpliwość.
Jak czegoś mu zabronię lub cos jest nie po jego myśli to włącza swoją syrenę ( czasem) i wtedy słyszą go chyba wszyscy sąsiedzi.
Tak też było ostatnio kiedy to zdenerwował się,że nie pozwoliłam mu wejść jako czwartemu na trampolinę ( umówiliśmy się z sąsiadami,że wchodzi maksymalnie troje dzieci).
Swoim sposobem włączył syrenę na co stojąca obok sąsiadka ( matka chłopca  i jednocześnie ciężarna(,mówi do niego ,a w sumie do mnie:


-mama to Ci powinna klapsa dać,a nie głaskać-szczerze mówiąc nie wiem czy na końcu było o głaskaniu ,bo jak usłyszałam o klapsie to już nic innego nie zapamiętałam.
Zamiast odpowiedzieć,by się nie wtrącała czy coś w tym stylu ,powiedziałam tylko:


-to nic nie da,bo to go nie uspokoi


Ja nie wiem czy ludzie myślą,że jak zawstydzą dziecko to naraz się uspokoi i będzie grzeczne?!


Jakby było mało jej partner podszedł do nas i mówi do Bartka:


-hej ,kolego ,możesz przestać krzyczeć,bo mnie głowa boli!


Ja znowu ,że to nic nie da.........


Czemu ja taka jestem?,ludzie mi dogryzają,mnie zatyka,i zamiast odpowiedzieć konkretnie to powiem coś na odczep,a potem chodzę cały dzień zdenerwowana.


Chwilę potem synek przytulił swojego ukochanego misia ,wtulił się we mnie i już było ok.


Ludzkie komentarze nic nie pomogą,a mogą zaszkodzić.
Ciekawa jestem czy taka osoba,która daje te "dobre rady" sama je stosuje,bo jeśli tak to współczuję jej dziecku/dzieciom.


Urodziłam czworo dzieci i staram się je wychować najlepiej jak potrafię.
Pewnie ,że popełniam błędy,jestem tylko człowiekiem,bywam zmęczona i wkurzona.
Jednak nikt mi nie będzie dawał "dobrych rad",bo sobie tego nie życzę.


Tego typu sytuacji w moim matczynym życiu ( 23 lata) miałam kilka.
Uwierzcie mi,że ludziska potrafią się do wszystkiego przyczepić,a najlepiej to jeszcze mówić rodzicowi jaki to z niego zły ojciec lub matka,albo jak źle wychowuje dziecko i co on by zrobił na naszym miejscu.


Mówią mi :nie przejmuj się!
Ja nie potrafię i duszę wszystko w sobie.
Komentarze bolą,bolą.................








Musiałam się wyżalić.




Jak sobie radzicie z takimi sytuacjami?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz